Strona 1 z 1

luszczyk na emigracji

: 25 lut 2012, o 14:27
autor: tomaszn76
witam wszystkich jestem Tomek z Polski woj. swietokrzyskie a obecnie od 7 lat Londyn na luszczyce choruje wydaje mi sie od urodzenia poniewaz odziedziczylem ja po matce chociaz pierwsze zmiany pojawily sie w wieku 7 lat obecnie nie jest zle nie mam zbyt wielu zmian na skurze chociaz przez swoje lenistwo troche zaniedbalem ostatnio swoja chorobe wychodze z zalozenia ze grunt to optymizm i niczym sie nie przejmowac a wtedy choroba nie bedzie az tak dokuczliwa.

Re: luszczyk na emigracji

: 25 lut 2012, o 15:09
autor: dora
Hej :) to prawda co piszesz z tym optymizmem.
Choc wielu z nas bardzo go brakuje,i mija duzo czasu zanim zaczynamy akceptowac ta "nasza" chorobe.

Re: luszczyk na emigracji

: 25 lut 2012, o 15:35
autor: euterpe
A jak wygląda leczenie za granicą, dostęp do leków biologicznych, czy królują sterydy?

Re: luszczyk na emigracji

: 25 lut 2012, o 16:11
autor: szater
z tego co mi jest wiadomo to w Anglii podobnie zreszta jak i w samej "superowej" ;) Ameryce do leczenia łuszczycy stosuje sie sterydy...to pierwszy i podstawowy srodek leczniczy.Dostep do leczenia biologicznego jest naprawde duzo łatwiejszy niż w Polsce.Szczególnie gdy w gre wchodzi ŁZS to u nas normy sa naprawde okrutne...chociazby stosowanie dawki 25mg MTX przez co najmniej 0,5 roku.Moja przyjaciółka mieszkajaca w Anglii twierdzi ze dostac sie do specjalisty jest naprawde ciezko i trzeba miec wskazanie-dermatolog- stwierdzona łuszczyca- dalej leczy lekarz pierwszego kontaktu a nie dermatolog :notguilty:

Cześć

: 26 lut 2012, o 13:29
autor: Paweł
Witaj Tomku,

Optymizm to podstawa :) Nie tylko w łuszczycy, ale w samym życiu - łatwiej się wtedy żyje :)