Basieńka44 pisze:Czego spodziewałaś się po sterydoterapi??
czego spodziewasz się po biologach??
zdrowia ??
Silnymi sterydami zaczęłam być leczona od razu, od 11 roku życia. Wtedy zapewniano mnie, że nie są groźne dla mnie, a ja byłam mała i w to wierzyłam. Czytałam ulotki, pytałam lekarzy, jednak za każdym razem słyszałam 'nie martw się, to nie szkodzi, to są takie małe dawki, że nic Ci nie będzie'. Kiedy zdałam sobie sprawę ze szkodliwości sterydów na moje zdrowie, nic innego już nie pomagało. W dużej części dlatego właśnie zdecydowałam się na biologi. Nie spodziewam się, że nagle będę okazem zdrowia, ale nie spodziewam się też znacznego pogorszenia.
Racja, leki biologiczne "to nie branie witaminek" i ja wcale tak nie mówię, ale jeśli witaminki nie wystarczają, każdy szuka dla siebie ratunku.
Jeśli leki okażą się być skuteczne i nieszkodliwe (przecież taka opcja też istnieje) będą bardzo drogie. Spośród znajomych z ośrodka większość osób zdecydowało się na leki właśnie z tego smutnego powodu. Serio!
henia pisze:
Bardzo się cieszę, że tak u Ciebie to pięknie się sprawdza. Naprawdę, i rozumiem tez Twoją "ścianę", wbrew pozorom w sensie jakby innego odczytania mnie. Pozwól jedynie mi, mieć inne spojrzenie na sprawę leczenia biologicznego.
Masz rację. Przeczytałam jeszcze raz Twoje wypowiedzi i rozumiem, że każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Nie chciałam Cię jednak atakować, przepraszam. Powinnam pokazać swój punkt widzenia w trochę inny sposób. Cieszę się, że jednak rozumiesz moją 'ścianę', ale obiecuję ją powoli burzyć. Dziękuję za pomocne słowa wsparcia.
Zapewniam Cię jednak, że zanim ktokolwiek zdecyduje się na leczenie biologiczne, poddany jest wielu badaniom, dostaje do przeczytania dokładne dane (ponad 100 stron) na temat leku, musi odbyć wiele rozmów z lekarzem i całkiem sporo osób wycofuje się w ostatniej chwili. Okres czasu, od kiedy zaczyna się badania aż do dnia podania pierwszej dawki to często kilka miesięcy. Z pomocą lekarzy rozważa się za i przeciw i dopiero podejmuje się decyzję.
Wspomniałaś o Monice. Tobie Moniko i wszystkim, którzy walczą maściami, naświetlaniami życzę dużo siły i wytrwałości, a przede wszystkim wygranej z 'efektami' naszej choroby, bo chyba tak naprawdę o to nam wszystkim chodzi!