Witam zmartwionych i zaniepokojonych łuszczycą.
Gdy pojawiło sie to paskudztwo, nie odchodziłam od komputera, tak bardzo wówczas chciałam być zdrowa. Wszyscy znajomi, najwięcej zaś Paweł uswiadamiał mnie, że z łuszczycą trzeba nauczyć sie żyć. Otóż kochani, mam łuszczycę skóry głowy. Początkowo nosiłam włosy jak strąki - przetłuszczone, posklejane, feee...! Sama na siebie nie mogłam patrzeć! Z posród wielu stosowanych środków dłużej stosuję cygnolinę (płyn) zrobioną wg recepty dermatologa. Przed myciem głowy zawsze natłuszczam skórę (ok. 2-3 godz) a później myje szamponem dziegciowym i nakładam odzywkę lub kilka kropel Emoil. Wcieram Emoil we włosy i najnormalniej w swiecie kręcę na wałki. Włosy są puszyste a w miejscach zajętych przez łuszczycę tworzy sie srebrzystobiała osłonka. Wydaje mi sie, że ciągle się zmniejsza, ale..... Jeżeli swędzi mnie skóra, to lekko natłuszczam cygnoliną i pozostawiam do nastepnego dnia. Włosy są suche i wchłaniają cygnolinę a srebrzysta łuska natłuszcza się i jej nie widać. Jezeli zaś skóra natłuści sie wiecej to trzeba włosy umyć - nie ma rady. Tak przetrzymuję łuszczycę, a ona mnie. Czy z odejściem lata niechciana "towarzyszka" powróci, nie wiem. Może wtedy znajdę inny sposób na "towarzyszkę"
Pozdrawiam. Wistka