Nie radzę sobie, nie wiem co mam robić...
: 6 wrz 2013, o 16:21
Witam wszystkich
Na tym forum jestem pierwszy raz. Piszę ten post, bo mam nadzieję, że ktoś z Was mnie zrozumie. Mam 20 lat i choruję na łuszczycę już od 5 lat. Na początku moja choroba nie była dla mnie bardzo uciążliwa. To się zmieniło w tamtym roku. Stres związany z maturą, potem pierwszy rok studiów- to wszystko niestety odbiło się bardzo na moim zdrowiu. Jednak los chociaż na chwilę się do mnie uśmiechnął, bo w tamtym roku we wrześniu poznałam wspaniałego chłopaka. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. On dowiedział się o mojej chorobie na samym początku. Wtedy wydawało się nam, że to pokonamy i sobie z tym poradzimy. Tak właśnie było. Wszystko się zmieniło, gdy dowiedzieli się o tym jego rodzice. Oni tego w ogóle nie akceptują i go nie wspierają. On przez to wszystko nie wie co ma robić, bo z jednej strony kocha mnie a z drugiej przerasta go to wszystko. Nigdy nie przypuszczałam, że życie z tą chorobą będzie dla mnie takie bolesne i ciężkie. Czuje się źle z tym wszystkim, bo nie mam nawet oparcia w swojej rodzinie. Moja mama twierdzi, że ona nie widzi w tym żadnego problemu, nawet nie próbuje mnie zrozumieć. Od dłuższego czasu czuje się źle we własnym domu rodzinnym, który przecież powinien być dla mnie schronieniem, bezpiecznym miejscem, w którym mogę czuć się dobrze. Chciałabym o tym z kimś porozmawiać, z taką osobą która mnie zrozumie.
Pozdrawiam
Na tym forum jestem pierwszy raz. Piszę ten post, bo mam nadzieję, że ktoś z Was mnie zrozumie. Mam 20 lat i choruję na łuszczycę już od 5 lat. Na początku moja choroba nie była dla mnie bardzo uciążliwa. To się zmieniło w tamtym roku. Stres związany z maturą, potem pierwszy rok studiów- to wszystko niestety odbiło się bardzo na moim zdrowiu. Jednak los chociaż na chwilę się do mnie uśmiechnął, bo w tamtym roku we wrześniu poznałam wspaniałego chłopaka. Zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia. On dowiedział się o mojej chorobie na samym początku. Wtedy wydawało się nam, że to pokonamy i sobie z tym poradzimy. Tak właśnie było. Wszystko się zmieniło, gdy dowiedzieli się o tym jego rodzice. Oni tego w ogóle nie akceptują i go nie wspierają. On przez to wszystko nie wie co ma robić, bo z jednej strony kocha mnie a z drugiej przerasta go to wszystko. Nigdy nie przypuszczałam, że życie z tą chorobą będzie dla mnie takie bolesne i ciężkie. Czuje się źle z tym wszystkim, bo nie mam nawet oparcia w swojej rodzinie. Moja mama twierdzi, że ona nie widzi w tym żadnego problemu, nawet nie próbuje mnie zrozumieć. Od dłuższego czasu czuje się źle we własnym domu rodzinnym, który przecież powinien być dla mnie schronieniem, bezpiecznym miejscem, w którym mogę czuć się dobrze. Chciałabym o tym z kimś porozmawiać, z taką osobą która mnie zrozumie.
Pozdrawiam