W tym miejscu piszemy o przebiegu swojego leczenia, radzimy się innych odnośnie leczenia własnego przypadku choroby.
#25539
Witam. Mam pytanie. Czy ktoś z Was próbował może leczyć zmiany łuszczycowe olejem kokosowym? Może ktoś z Was ma jakiś przepis na "cudowną maść"? ;)
#26392
Również jestem zainteresowana! Jeśli ktokolwiek z Was stosował - proszę o info ;)
Moja ciocia ma łuszczycę, ale zupełnie inną niż moja - niby też placki, ale jej placki w ogóle nie swędzą, nie bolą, po prostu są czerwone i robi się łuska. Jej łuszczyca jest bardzo podatna na każde leczenie, czasem mam wrażenie, że zwykłe nawilżanie tej skóry i natłuszczanie jej pomaga (bo czym się nie posmaruje tłustym, a smarowała się też m. in. olejem kokosowym - zawsze jest u niej lepiej). U mnie jest odwrotnie - do przesuszania skóry nie dopuszczam, non stop jest natłuszczona, odżywiona, nawilżona, a swędzi wciąż, boli, jest czerwona i łuski coraz więcej (mam wrażenie, że codziennie usuwam coraz większe ilości).
#26403
Pozwolę sobie podpowiedziec ze ten efekt który opisujesz moze byc skutkiem stanu zapalnego,dość czynnego,przewlekłego,lub zbyt małego nawilzenia wewnetrznego.Mozesz popróbowac troszke zmienic diete,całkowicie wyeliminowac cukier,przyprawy i może alkohol.Popróbuj picie na czczo oleju lnianego .

Olej kokosowy stosuję już od jakiegos czasu.Jest on w postaci stałej-jak masło,łatwo wiec daje sie smarowac,dodaje go do sałatek i potraw ale na zakonczenie gotowania czy pieczenia.Specjalnej różnicy nie widze ale lubie go wiec stosuje xd
#26411
No właśnie stan zapalny - tak jak mówisz - mam przeogromny! Janik był zaskoczony, jak to zobaczył i pytał, czemu ta skóra taka czerwona jest. A ja mu mówię, że od początku choroby taka jest, tylko że udało mi się maścią konopną trochę zmniejszyć ten stan zapalny na jakiś czas, ale niestety tylko raz, bo teraz nawet ta maść nie daje sobie rady. I to, że mam tragiczny stan zapalny to jest akurat prawda.

Kiedyś nie mogłam domyć tej maści konopnej z włosów. Za czyjąś radą zaczęłam wcierać we włosy olej kujawski przed myciem, żeby ta tłusta maść łatwiej schodziła. Pomysł genialny, naprawdę działało!:P Ale wszystkim, którzy mają problemy ze stanami zapalnymi ODRADZAM. Po dwóch tygodniach codziennego wcierania kujawskiego przed myciem we włosy przy skórze głowy skóra dosłownie paliła. Takiego stanu zapalnego, jakiego się wtedy nabawiłam, to nawet teraz nie mam:P Dopiero potem doczytałam, że te wszystkie oleje do smażenia (słonecznikowy, rzepakowy itd.) mają mnóstwo tych negatywnych kwasów działających prozapalnie! I to one tak nasiliły ten stan zapalny. Od tamtego czasu też właśnie spożywam tylko olej kokosowy - tak jak Ty;) Do sałatek, do smażenia, pieczenia - do wszystkiego! Czytałam o nim, że jest dużo bardziej zdrowy pod tym względem. ;)

Aktualnie jestem w trakcie lektury książki "Antyrak". Tam jest wiele danych na temat tych substancji prozapalnych w jedzeniu. I jest też napisane, co spożywać, żeby się stanów zapalnych pozbyć i więcej nie nabawić:P Od wielu miesięcy nie spożywam cukru, wszystko piję gorzkie i już się przyzwyczaiłam:P Nie piję kolorowych napojów, wyłącznie wodę, ew.zieloną herbatę. Nie jadam fast foodów na tych negatywnych kwasach, o chipsach i słodyczach nie wspomnę (no, czasem się złamię i zjem kostkę czekolady, ale najczęściej jest to czekolada gorzka - skład: 70% kakao i więcej). Staram się jeść zdrowiej, lepiej. Codziennie piję olej z wiesiołka (dzięki niemu pozbyłam się menstruacyjnych boleści brzucha i mogłam zrezygnować z antykoncepcji - już go piję okrągły rok). Olej lniany - też mogę sobie wypić, czemu nie;) Piję też mleko sojowe, przynajmniej szklankę dziennie. Trochę tego jest, ale w tej książce jest jeszcze więcej :P

Miesiąc temu umarła moja kuzynka (16l., glejak IV stopnia), z czym wciąż do końca się nie uporałam, bo była dla mnie jak siostra, więc teraz skóra na głowie jest w fazie poddania się łuszczycy całkiem:( A pod koniec czerwca mam obronę magisterki, więc też stres zdrowiu nie sprzyja:( Ale po obronie się wezmę za siebie :D Wyeliminuję z jedzenia wszystkie prozapalne substancje, jakie się da i wdrożę w dietę wszystkie zalecenia z tej książki:P Którą mogę szczerze polecić - bardzo pięknie i mądrze jest tam napisane, jak nas koncerny trują tą całą chemią w jedzeniu. I wszystko potwierdzone badaniami.

Najgorzej będzie z przyprawami. Polskich przypraw nie używam (mało solę, pieprzu w ogóle, o innych już nawet nie wspomnę), ale indyjskie przyprawy - bez nich nie wyobrażam sobie życia!:P Curry, kurkuma, no wszystkie indyjskie uwielbiam! Czytałam też, że niektóre mają pozytywne działanie przeciwzapalne... To może nie będę musiała zrezygnować ze wszystkich, co? :P