- 24 lis 2017, o 12:58
#28829
Zamiast zamieszczać jakieś tasiemcowe odpowiedzi pod artykułami otworzę wątek poświęcony poważnej fitoterapii 
***
Ja wiem, że to jest trudne. Lek roślinny, leczenie ziołami (i to nawet samymi rodzimymi, bez drogich egzotycznych wynalazków) daje bardzo duże możliwości ale jest też trudne i złożone. Jak tu i ówdzie wspominam napisałem na ten temat nawet książkę żeby nie musieć pisać ciągle coraz dłuższych maili do różnych ludzi ale... ta książka też jest trudna i w odbiorze, i w "zastosowaniu". W przypadkach bardzo opornych na standardowe leczenie zaczynałbym ostro tzn. od ziół alkaloidowych o specyficznym, przeciwłuszczycowym działaniu (tzn. że działają jak lek a nie jak cośtamcośtam, typu "preparacik łagodzący"). Masz parę opcji:
- sangwinaryna czyli kąpiele naprzemiennie w naparze z glistnika, uczepu i owsa (ogólnie naprzemienne stosowanie różnych "chwytów" zwykle będzie korzystne; torebka 50 g suszu na kąpiel w pełni wystarcza, w przypadku uczepu dałbym ze 100 g; glistnik warto połączyć z odwarem ze skrzypu);
- berberyna czyli maść z korzenia mahonii lub berberysu lub korkowca amurskiego (jest taka w handlu, to ta "maść Y");
- terapie doustne wyciągami z ww. surowców (dawki brać z artykułów Henryka Różańskiego) - mogą być nalewki lub jakieś mieszanki o różnym składzie ale koniecznie z ziołem alkaloidowym.
Taka terapia potrafi dać świetny efekt ale nie zawsze po niej będzie już "super" więc w odwodzie mamy kolejne pomysły:
- kąpiele w ostrożeniu, tataraku, wrotyczu, lukrecji...
- doustnie rdestowiec, ostropest, katalpa - ogólnie różne pomysły naprzemiennie;
- maści: rdestowiec, psianka lub konwalijka dwulistna z domieszkami itd.
Leczenie łuszczycy i AZS ziołami jest trudną rzeczą ale bywa, że jest najlepszym wyjścim dla pacjenta (choć pewnie nie dla każdego).
Możesz się skontaktować z gościem z Babimostu który jest ekspertem w leczeniu łuszczycy ziołami (ja raczej od AZS). Oprócz silnych leków roślinnych stosuje ścisłą dietę, aktywność fizyczną i pewne "elementy coachingu" i potrafi trzymać łuszczycę za ryj... ale jak sam mówi taki wynik osiągają tylko zdeterminowani i na 100% przekonani. Maruderzy nie dają rady nawet z jego pomocą. Moja żona z ciężkim AZS bez mojej pomocy i pomysłowości spędzałaby pół życia w szpitalu i nie wiadomo, czy by jeszcze żyła. Obecnie ma się całkiem dobrze. Niestey wymaga rozmaitych starań i zabiegów ale idzie się przyzwyczaić.
Tutaj podstawowe informacje o berberynie gdzie NIE wspomniano o skutecznym działaniu w łuszczycy (jednak jak wspominałem jest onawymieniana w literaturze medycznej/lekarskiej i może się nawet poszczycić klinicznymi dowodami skuteczności): https://pl.wikipedia.org/wiki/Berberyna
Zastrzegam, że nie próbuję uprawiać tutaj marketingu swojej książeczki - uznałem, że z moim doświadczeniem w leczeniu bardzo ciężkiego AZS powinienem się trochę poudzielać a co na to Admini, to insza inszość
NIE SPRZEDAJĘ ZIÓŁ ANI W OGÓLE NICZEGO.
Polecam forum zielarzy: rozanski.ch/forum

***
Ja wiem, że to jest trudne. Lek roślinny, leczenie ziołami (i to nawet samymi rodzimymi, bez drogich egzotycznych wynalazków) daje bardzo duże możliwości ale jest też trudne i złożone. Jak tu i ówdzie wspominam napisałem na ten temat nawet książkę żeby nie musieć pisać ciągle coraz dłuższych maili do różnych ludzi ale... ta książka też jest trudna i w odbiorze, i w "zastosowaniu". W przypadkach bardzo opornych na standardowe leczenie zaczynałbym ostro tzn. od ziół alkaloidowych o specyficznym, przeciwłuszczycowym działaniu (tzn. że działają jak lek a nie jak cośtamcośtam, typu "preparacik łagodzący"). Masz parę opcji:
- sangwinaryna czyli kąpiele naprzemiennie w naparze z glistnika, uczepu i owsa (ogólnie naprzemienne stosowanie różnych "chwytów" zwykle będzie korzystne; torebka 50 g suszu na kąpiel w pełni wystarcza, w przypadku uczepu dałbym ze 100 g; glistnik warto połączyć z odwarem ze skrzypu);
- berberyna czyli maść z korzenia mahonii lub berberysu lub korkowca amurskiego (jest taka w handlu, to ta "maść Y");
- terapie doustne wyciągami z ww. surowców (dawki brać z artykułów Henryka Różańskiego) - mogą być nalewki lub jakieś mieszanki o różnym składzie ale koniecznie z ziołem alkaloidowym.
Taka terapia potrafi dać świetny efekt ale nie zawsze po niej będzie już "super" więc w odwodzie mamy kolejne pomysły:
- kąpiele w ostrożeniu, tataraku, wrotyczu, lukrecji...
- doustnie rdestowiec, ostropest, katalpa - ogólnie różne pomysły naprzemiennie;
- maści: rdestowiec, psianka lub konwalijka dwulistna z domieszkami itd.
Leczenie łuszczycy i AZS ziołami jest trudną rzeczą ale bywa, że jest najlepszym wyjścim dla pacjenta (choć pewnie nie dla każdego).
Możesz się skontaktować z gościem z Babimostu który jest ekspertem w leczeniu łuszczycy ziołami (ja raczej od AZS). Oprócz silnych leków roślinnych stosuje ścisłą dietę, aktywność fizyczną i pewne "elementy coachingu" i potrafi trzymać łuszczycę za ryj... ale jak sam mówi taki wynik osiągają tylko zdeterminowani i na 100% przekonani. Maruderzy nie dają rady nawet z jego pomocą. Moja żona z ciężkim AZS bez mojej pomocy i pomysłowości spędzałaby pół życia w szpitalu i nie wiadomo, czy by jeszcze żyła. Obecnie ma się całkiem dobrze. Niestey wymaga rozmaitych starań i zabiegów ale idzie się przyzwyczaić.
Tutaj podstawowe informacje o berberynie gdzie NIE wspomniano o skutecznym działaniu w łuszczycy (jednak jak wspominałem jest onawymieniana w literaturze medycznej/lekarskiej i może się nawet poszczycić klinicznymi dowodami skuteczności): https://pl.wikipedia.org/wiki/Berberyna
Zastrzegam, że nie próbuję uprawiać tutaj marketingu swojej książeczki - uznałem, że z moim doświadczeniem w leczeniu bardzo ciężkiego AZS powinienem się trochę poudzielać a co na to Admini, to insza inszość

NIE SPRZEDAJĘ ZIÓŁ ANI W OGÓLE NICZEGO.
Polecam forum zielarzy: rozanski.ch/forum